Strefa Indyk

Jak się zmieniła dezynfekcja?

Robert Nowakowski, Poznań

Dezynfekcja – w właściwie dezinfekcja czyli odkażanie, polega na niszczeniu drobnoustrojów chorobotwórczych, również ich form przetrwalnikowych z powierzchni przedmiotów użytkowych.

Często stawia się znak równości pomiędzy antyseptyką a usuwaniem lub ograniczaniem drobnoustrojów chorobotwórczych na powierzchni np. rąk. O znaczeniu odkażania ludzie długo nie wiedzieli nic. Dopiero w połowie XIX w. jeden z lekarzy zauważył związek umytych rąk ze stanem zdrowia rodzących kobiet. Pierwszym propagatorem antyseptyki był węgierski lekarz położnik Ignaś Semmelweis, który w 1847 skutecznie przeprowadził kampanię w sprawie dezynfekcji rąk roztworem chloru w klinikach położniczych. W krótkim czasie udało się o połowę zmniejszyć śmiertelność wśród rodzących kobiet.

 


Temperatury, jako środka wspomagającego używano od dawna. Stąd opalanie narzędzi nad ogniem. Do dziś korzystamy z tej metody. Innym sposobem jest wyparzanie (autoklaw), kiedy w temperaturze znacznie wyższej od temperatury wrzenia wody, niszczone są drobnoustroje chorobotwórcze. Wyparzanie czy wypalanie są przykładami metod stricte fizycznych.
Wspomniana wcześniej dezynfekcja chlorem jest przykładem działania chemicznego, polegającego na utlenianiu. Podobnie działa jod (jodyna i inne związki jodoforowe, np. POLLENA JK), nadtlenek wodoru (woda utleniona) i wiele innych, które w wyniku reakcji chemicznej z powierzchnią uwalniają tlen ze związku. Zawsze jest to działanie niezwykle szybkie i spektakularne. Wiedzą o tym wszyscy, którzy kiedykolwiek polewali np. miejsce zadrapania wodą utlenioną. Jako antyseptyka – rozwiązanie jest świetne. W odniesieniu do dezynfekcji sprawa jest nieco bardziej złożona, ale o tym dalej.
W sumie trudno określić, kiedy dezynfekcja stała się powszechną praktyką w hodowli i chowie zwierząt. Kiedy w 1995 roku zaczynałem pracę w sektorze produkcji drobiu rzeźnego, wszyscy o niej słyszeli (o dezynfekcji), część ją nawet znała, a stosowali... nieliczni! I trudno się dziwić. W Polsce (nie wiem, jak to było w innych krajach, więc to nie jest porównanie, a stwierdzenie faktu) większość słyszała o możliwości stosowania „sody” lub formaliny. Dość powszechne było jeszcze stosowanie „polleny” i w sytuacjach drastycznych, czyli kiedy strach zajrzał w oczy (kolejne upadki i nieskuteczne leczenie) sięgało się po pewien importowany produkt, który też działał na zasadzie utleniania. Celowo unikam używania nazw handlowych.
Stosowanie tych środków było albo mało skuteczne, ze względu na wysokie wymagania dotyczące warunków stosowania, albo bardzo uciążliwe, z uwagi na skutki uboczne działania. Np. „soda”, czyli wodny rozwór wodorotlenku sody (rzadziej potasu) wymagała temp. 50°C. To temperatura, która dla człowieka jest już odbierana jako parząca. Nie dość, że sam roztwór ma właściwości żrące, to jeszcze do tego dochodziła temperatura i opary (niebezpieczne dla stosujących). Skutkiem ubocznym unikania wysokiej temperatury (poza brakiem działania dezynfekującego) było tworzenie się złogów (często mydła) i krystalizacja sodu na dezynfekowanych powierzchniach. Działo się tak często, bo rzadko kiedy powierzchnie budynków i sprzętu przeznaczonych do dezynfekcji miały wysoką temperaturę. Nawet, jeśli roztwór posiadał temperaturę zbliżoną do zalecanej to w kontakcie np. z zimną posadzką szybko się schładzał. Niepożądane działanie prowadziło do uszkodzenia posadzki, więc stężenie było zmniejszane. Skutkiem był brak efektu dezynfekcji w wystarczającym stopniu.
Drugą, powszechnie znaną metodą było „gazowanie formaliną”. Polegało to na tym, że do wodnego roztworu formaldehydu (związku odkrytego w 1859 roku) dodawano nadmanganian potasu (KMnO4). Sam nadmanganian ma silne właściwości utleniające, jednak jego dodanie do formaliny (bo tak się nazywa roztwór wodny formaldehydu) powodowało przede wszystkim uwolnienie toksycznego gazu. Stąd zabieg dezynfekcji wymagał specyficznych środków ostrożności (maski PGAZ) oraz intensywnej wentylacji po zakończeniu zabiegu. Optymalne warunki fizyczne wewnątrz dezynfekowanych pomieszczeń do prowadzenia zabiegu były bardzo wymagające. Wysoka temperatura i wilgotność niemal niemożliwa do osiągnięcia w warunkach kurnika lub chlewni, powodowały, że zabieg dezynfekcji był mało skuteczny. Natomiast stworzenie odpowiednich warunków, nawet jeżeli byłoby to możliwe, na pewno było zbyt drogie (ogrzewanie przed dezynfekcją do 50°C, uzyskanie wilgotności powyżej 80%, a później wietrzenie i ponowne ogrzanie przed zasiedleniem mnożyły koszty). W efekcie mało kto wykonywał skuteczną dezynfekcję (już wtedy znane było „cięcie kosztów”), a to z kolei prowadziło do przekonania, że „dezynfekcja nic nie daje”. Tak, tak!!! Taka opinia była powszechna jeszcze niespełna 20 lat temu! Kiedy w maju 1995 roku pojechałem na swoje pierwsze spotkanie z hodowcami, dowiedziałem się, że „to są jakieś bzdury”, kiedy powiedziałem o upadkach w chowie brojlera kurzego na poziomie 3-5%. Dużo się zmieniło, prawda? To, co kiedyś wydawało się niemożliwe i niewykonalne (wręcz „oderwane od rzeczywistości“ – usłyszałem taką opinię w 1995 roku), dziś jest powszechnie obowiązującym standardem. Świadomość w zakresie zachowań zmieniła się znacznie, choć wiele jeszcze można zmienić.
Tymczasem skupimy się na zmianach, jakie nastąpiły w samych produktach. Zamiast stosowanych wcześniej prostych substancji pojawiły się złożone mieszaniny, które łączą w sobie właściwości pojedynczych składników i dodają efekt synergii, czyli jednoczesnego współdziałania. Synergia to więcej niż suma. Dlatego preparaty wieloskładnikowe często wykazują działanie szersze lub szybsze, lub szersze i szybsze, niż wynikałoby to jedynie ze składu. Przy czym błędne jest myślenie, że łatwo uzyskać taką mieszaninę. Bo dziś od każdego środka dezynfekcyjnego wymaga się stabilności (a więc swoistej trwałości) zarówno w formie koncentratu, jak i roztworu. Często pozornie wysoka cena produktu wynika bardziej właśnie z tego, czego producenci nie muszą i nie chcą ujawniać – czyli technologii łączenia substancji aktywnych i sposobu stabilizacji składu.
Produkty dezynfekujące możemy podzielić na kilka sposobów. Ze względu na:

 

  • sposób stosowania (np.: oprysk, zamoczenie lub zamgławianie);
  • zakres działania (np.: grzybobójcze, bakteriobójcze, wirusobójcze, przetrwalnikobójcze);
  • stabilność w środowisku organicznym;
  • zmianę aktywności w zależności od temperatury.

Tych parametrów może być więcej, jednak moim celem jest zasygnalizowanie tych najważniejszych. Właśnie po to są doradcy, żeby użytkownik nie musiał wiedzieć wszystkiego, bo ilość specyficznej wiedzy jest tak olbrzymia i zmienia się tak szybko, że przeciętny człowiek nie ma wystarczająco dużo czasu, żeby wszystko opanować. Właśnie dlatego najbogatsi chętnie korzystają z wiedzy i umiejętności innych, sowicie za to płacąc.
Współczesne środki można podzielić na dwie grupy – działające szybko i krótko lub działające wolniej i dłużej. Działające szybko i krótko to substancje, które szybko ulegają rozpadowi, czyli ich stabilność w roztworach jest niższa. Są to środki często biodegradalne w 100%, a więc po krótkim czasie tworzą nowe, całkowicie bezpieczne związki. Ich działanie z reguły polega na utlenianiu i łączą się ze wszystkim, co jest w stanie przyjąć dodatkowy tlen. Najbardziej rozpowszechniona jest woda utleniona, a więc nadtlenek wodoru zwany również perhydrolem. Zaletą tego typu produktów, bo nie jest to tylko woda utleniona – a wiele substancji utleniających – jest szybkie i bezpieczne działanie. W roztworach roboczych z reguły nie wymagają zabezpieczeń i nie wymagają karencji. Mogą być stosowane w obecności zwierząt. Ta cecha jednak powoduje, że wymagają bardzo dokładnego oczyszczenia powierzchni do gruntownej dezynfekcji, a w warunkach zanieczyszczenia powierzchni należy bardziej mówić o działaniu hamującym wzrost drobnoustrojów, niż ich niszczeniu.
Druga powszechna grupa substancji to czwartorzędowe sole amonowe. Te substancje mają silne działanie bakteriobójcze i doskonałe właściwości spieniające i zmywające. Mogą działać w obecności substancji organicznych, działają dość długo i są bezpieczne dla dezynfekowanych powierzchni. Same IV-rzędowe związki amonowe jednak nie mogą być traktowane jako wystarczający dezynfektant, ze względu na brak aktywności przeciw wirusom nieopłaszczonym i formom przetrwalnikowym.
Pod tym względem bardzo silne działanie mają aldehydy. Właśnie dlatego opisywany wcześniej formaldehyd był tak powszechnie stosowany. Aldehydy mają najsilniejsze, najbardziej rozległe spektrum działania. Ich wadą jest jednak duży stopień złożoności, co powoduje, że z punktu widzenia chemii trudno się mieszają. Oczywiście trudność polega na tym, żeby zachowały swoje właściwości w mieszaninie. Sam aldehyd jest stosunkowo wolno działającym środkiem, który wymaga dość szczególnych „okoliczności” (np. odpowiedniej temperatury lub wysokiego stężenia). Aldehydy w wysokich stężeniach mają też dość długi okres karencji. Po zastosowaniu wymagają albo intensywnego wietrzenia (jak w przypadku formaldehydu), albo przynajmniej kilku godzin (np. aldehyd glutarowy) odpoczynku przed zasiedleniem.
Okazało się jednak, że jest na to sposób. Połączenie w jednej mieszaninie IV-rzędowych i aldehydów daje bardzo szerokie spektrum działania, możliwość stosowania w dość niskiej temperaturze i niskich stężeniach roboczych.
Jak widać, nie ma uniwersalnego rozwiązania. Z każdym środkiem wiąże się koszt alternatywny, czyli „coś za coś”. Zagadnienie dezynfekcji i higieny pomieszczeń jest złożone i wymaga kompleksowego działania, które powinno uwzględnić dodatkowo proces przygotowania obiektu (MYCIE), odpowiednie środowisko (np. zarządzenie sąsiadującymi ze sobą budynkami) i zapewnienie warunków higienicznych podczas odchowu (ograniczony dostęp osób i zwierząt, higiena systemu pojenia i wody pitnej). Zagadnienie higieny to świadomość, umiejętność i wiedza. Warto w tym względzie powierzyć ją ludziom/firmom, które specjalizują się w tych zagadnieniach. To są eksperci, których wiedza może przynieść wymierne korzyści!

 

© 2020 Pro Agricola dom wydawniczy

Wykryto AdBlocka

 

Utrzymanie tej strony jest możliwe dzięki przychodom z reklam.
Aby móc dalej przeglądać tę stronę, prosimy o wyłączenie AdBlocka.