Strefa Indyk

Grochem o ścianę

Stanisław Wężyk, Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz
Ryszard Gilewski, AVICONS

 

W dniach 5-6 października 2012 r. w Prusimiu w dawnej, pomennonickiej osadzie, wybudowanej jeszcze w XVI wieku przez holenderskich emigrantów, odbyła się konferencja pt. „Rośliny strączkowe i motylkowe – cenny element obecnej i przyszłej Wspólnej Polityki Rolnej (WPR). Organizatorem i moderatorem tego spotkania, w którym uczestniczyło ok. 100 przedstawicieli nauki, administracji i służb rolniczych różnych szczebli, był prof. dr hab. Andrzej Rutkowski z Uniwersytetu Rolniczego w Poznaniu (Fot. 1).

 

 

Z wystąpienia prof. W. Święcickiego (IGR, Poznań) wynika, że aktualny stan hodowli roślin strączkowych w Polsce i Europie, nie stanowi istotnego czynnika w zapewnieniu bezpieczeństwa białkowego tak w całej UE jak i w poszczególnych krajach członkowskich.
Problem zapewnienia dostatecznej ilości roślinnego białka, niezbędnego do wyżywienia ludności i zwierząt gospodarskich w Polsce, jest niewątpliwie ważny i oczywiście najlepiej dla krajowej gospodarki byłoby, gdyby to było białko rodzimego pochodzenia. Zagadnienie to dotyczy nie tylko Polski ale całej UE, która praktycznie jest obecnie uzależniona od importu nasion wysokobiałkowej soi względnie sojowej śruty poekstrakcyjnej, z krajów Ameryki Północnej i Południowej. Tę kłopotliwą sytuację dla Europy, która od czasów Kolumba nie może się wyrzec dominacji we wszystkich dziedzinach nad innymi kontynentami, przedstawiła pani dr Małgorzata Kasprowicz-Potocka, mówiąc o deficycie białka roślinnego w UE oraz o podejmowanych inicjatywach na rzecz jego redukcji.
Przygotowując się do omawianej Konferencji, autorzy dotarli do pracy magisterskiej pt. „Bobik jako zastępstwo pasz pochodzenia zwierzęcego w koncentracie dla tuczników”, wykonanej w 1978 r. w Instytucie Żywienia Zwierząt i Gospodarski Paszowej SGGW, pod kierunkiem wówczas jeszcze pani docent dr hab. Jadwigi Hachułowej. Interesujące jest, że w ciągu ostatnich 33 lat, nie uległy zmianie poglądy uczonych na temat konieczności wykorzystania w żywieniu zwierząt roślin strączkowych i motylkowych, o czym świadczy przytoczona niżej treść „Wstępu i Celu” podjętych badań:
„W ostatnich latach, w wielu krajach świata pogłębił się wyraźnie deficyt białka. Przyczynami tego stanu rzeczy były nieurodzaje w krajach eksportujących pasze białkowe, jak również nieudane połowy ryb używanych do produkcji mączki rybiej.
Skok cen pasz białkowych na rynkach światowych zmusił państwa importujące do szukania dróg zmniejszenia ujemnego bilansu białkowego między innymi poprzez jak największe ograniczenie w koncentratach i mieszankach udziału pasz pochodzenia zwierzęcego.
Ta sytuacja zmusza nas również do szerszego zainteresowania się roślinami hodowanymi i uprawianymi w kraju, które w swym składzie zawierają duży procent białka.
Niniejsza praca zajmuje się możliwością częściowego lub całkowitego zastąpienia białka pochodzenia zwierzęcego w koncentracie, białkiem z nasion bobiku. W celu podniesienia wartości tego koncentratu, składającego się z białka roślinnego uzupełniano go aminokwasami: lizyną i metioniną.”
Oczywiście przedmiotem prezentacji i dyskusji na spotkaniu w Prusimiu, nie było zastąpienie w paszach dla trzody chlewnej i drobiu, białka zwierzęcego białkiem roślinnym, jakkolwiek wielokrotnie te kwestię poruszano.
Prezentujący główne założenia pakietu legislacyjnego WPR na lata 2014-2020 przedstawiciel MRiRW, p. Beniamin Gawlik, naczelnik z Departamentu Hodowli i Ochrony Roślin, omówił zagadnienie tzw. „zazielenionych” płatności, działalności prośrodowiskowej w rolnictwie i wykorzystaniu w produkcji żywności gospodarstw o powierzchni upraw do 1 ha, czym wzbudził zdziwienie słuchaczy tym bardziej, że miał trudności z definicją „małego” gospodarstwa (Fot. 2).
Problem ten jednak wyjaśnił w jednym z późniejszych wystąpień nt. miejsca Polski we Wspólnej Polityce Rolnej, prof. W. Poczta (UP Poznań), tłumacząc, że określenie to, odnosi się do gospodarstw rolnych, nie przekraczających 5 ha powierzchni upraw.
O dużej roli i znaczeniu nasion strączkowych w żywieniu zwierząt mówił z pełnym przekonaniem ba, nawet z entuzjazmem prof. A. Rutkowski, którego optymizm podzielały referaty o możliwości zastąpienia białka soi, rodzimymi źródłami białka w mieszankach paszowych dla trzody chlewnej, wygłoszone przez prof. J. Skomiała (IŻiFZ, PAN Jabłonna; Fot. 3), a w odniesieniu do drobiu – przez prof. J. Jankowskiego (UWM w Olsztynie) oraz dra S. Kaczmarka (UP, Poznań) – który przedstawił wyniki badań nad wartością pokarmową białka roślin strączkowych i motylkowatych. Mniejszym optymizmem charakteryzowała się wypowiedź prof. E. Gacka (COBORU) na temat ilości zarejestrowanych odmian i dostępności materiału siewnego roślin białkowych w Polsce, z której wynikało, że tak naprawdę jest ich niewiele, bo ok. 20, a tylko 10% z nich – godne jest uwagi. Do poszerzenia upraw w kraju tych roślin, również nie przekonywał prof. M. Jerzak, wg. którego nawet 960,- zł dopłaty/ha uprawy tych roślin, nie gwarantuje opłacalności tego przedsięwzięcia. Najbardziej cenowo opłacalny, mógłby być groch pastewny, ale nie posiada takich walorów żywieniowych jak nasiona soi. Wg prof. J. Szukały (UP, Poznań;
Fot. 5), zwiększenia opłacalności zbiorów roślin motylkowatych i strączkowych, należy natomiast szukać w nowoczesnych technologiach ich uprawy. Duże jednak problemy związane są z wrażliwością roślin strączkowych na różne choroby, które można zwalczać skutecznie, jedynie chemicznymi preparatami, co wg. prof. M. Korbasa (Fot. 4), ogranicza później wykorzystanie nasion tych roślin, w ekologicznych i organicznych systemach produkcji zwierzęcej. Brak optymistycznych perspektyw w wykorzystaniu białka rodzimych roślin motylkowatych i strączkowych na szeroką skalę, w praktycznej produkcji trzody chlewnej, przedstawił dr T. Blicharski, prezes organizacji producentów trzody chlewnej POLSUS. Dramatycznie spada pogłowie świń w Polsce, a zwiększa się import prosiąt, tuczników i wieprzowiny. Zrezygnowanie w żywieniu świń z paszy, w której głównym źródłem białka jest soja lub śruta sojowa, na pewno nie poprawi sytuacji pod względem ilościowym i jakościowym rynku wieprzowiny. Nieprzekonywująco natomiast pani dr Anna Hammerstein (POLSUS), próbowała przedstawić korzystne aspekty wykorzystania rodzimego białka roślinnego w systemach produkcji mięsa wieprzowego o podwyższonej jakości czyli tzw. PQS (Pork Quality System).
W podsumowaniu dyskusji, w której brakowało głosów pełnych nadziei, że rozwijając uprawę i wykorzystanie rodzimych roślin strączkowych i motylkowatych i postawienie na granicach Polski szlabanu dla soi i do tego jeszcze soi GMO, prof. Rutkowski wyraził opinię, że wyniki dotychczasowych badań, pozwolą jednak MRiRW obiektywnie ocenić sytuację deficytu białka na rynku pasz i podjąć w związku z tym określone działania w polityce rolnej.
Z rozmów kuluarowych wynika, że wielu uczestników omawianej konferencji, w pełni popiera polskie rośliny strączkowe, przeznaczone do bezpośredniego spożycia, a nie tylko poprzez łańcuch pokarmowy, jakim jest stosowanie ich w paszach dla zwierząt. Szczególnie wysoko sobie cenią „fasolkę po bretońsku”, jako specjalność wielu polskich gospodyń domowych i snake barów.

 

© 2020 Pro Agricola dom wydawniczy

Wykryto AdBlocka

 

Utrzymanie tej strony jest możliwe dzięki przychodom z reklam.
Aby móc dalej przeglądać tę stronę, prosimy o wyłączenie AdBlocka.