Praktycznie o odchowie, wodzie oraz ściółce Rozmowa z p. Henrykiem i Marcinem Krzemińskimi

Przemysław Wieczorek
www.FotoFerma.pl

 

Doświadczenie zdobywa się latami i przekazuje z pokolenia na pokolenie. Nasza produkcja opiera się o ponad 50 lat praktyki i trzy pokolenia hodowców drobiu. W latach 50-tych mój ojciec a dziadek Marcina wybudował pierwszy kurnik w Biskupcu. Na początku było to stado reprodukcyjne kur, potem brojlery i indyki. Od 1978 roku prowadzę własną fermę drobiu, a od kilku lat Marcin aktywnie mi pomaga  – mówi Henryk Krzemiński.

 

 

Jeśli chodzi o hodowlę i odchów indyka to w przeciągu ostatnich kilkunastu lat wszysto się zmieniło. Jeżeli ktoś produkuje indyczkę według własnej wiedzy, to na ogół uzyska zadowalające wyniki. W przypadku indora do każdego rzutu musimy podchodzić tak, jakbyśmy wstawiali go po raz pierwszy. Wiedza sprzed lat, w tym wypadku nie będzie miała przełożenia na wyniki produkcyjne. Należy brać pod uwagę i obserwować wszystko. Każde wstawienie jest inne. Tą zmienność obserwujemy na własnym przykładzie – wstawiamy ok. 85% indora i 15% indyczki. Za każdym razem dokonujemy pewnych modyfikacji technologii produkcji i zauważyliśmy, że daje to dobre rezultaty. Przez ostanie lata wypracowaliśmy własny system odchowu indyka w pierwszych, najwaźniejszych 4 tygodniach życia. Jest on w miarę potrzeb modyfikowany. Tą wiedzą chcielibyśmy podzielić się z innymi hodowcami.

 

Zawsze czyste poidełka

Łatwe ścielenie

i przestawianie"Bumerangów"

 

Dbaj o jakość wody!

Pomijanym, ale bardzo ważnym tematem jest jakość i czystość wody. Pisklę, gdy trafia na obiekt jest „jałowe”, nie jest szczepione a jego system odpornościowy praktycznie nie istnieje. Można je porównać do małego dziecka, które w pierwszych minutach życia jest bezbronne i wchodzi do środowiska, gdzie napotyka na mało przyjazne warunki. Dlatego postępowanie z takimi ptakami w pierwszych dniach jest szczególnie ważne, gdyż mały indyk może powiedzieć jak się czuje i co go boli. Stąd też ważna jest obserwacja i szybka oraz skuteczna reakcja na zachowanie zwierząt. System odpornościowy u indyka rozwija się przez pierwsze 4 tygodnie, dlatego odchów w tym okresie jest kluczowy, by móc w pełni wykorzystać jego przyszły potencjał.

 

Podłączenie "Bumerangów"

do linii wody                                  Zawsze czysta woda


Wielu hodowców by zabezpieczyć wodę przed rozwojem patogennych mikroorganizmów od początku podaje różnego rodzaju dodatki. Z naszych obserwacji wynika, że wystarczy systematyczne płukanie linii pojenia, aby wyeliminować wszelkie zagrożenia.
Jak szybko i łatwo sprawdzić stan wody w systemie pojenia? Wystarczy jeszcze przed wstawieniem na końcu linii technologicznej pobrać próbkę wody. Natychmiast zauważymy zanieczyszczenia. W tym wypadku należy koniecznie dokonać płukania, by nie dopuścić do pobrania zanieczyszczonej wody przez pisklęta. Oczywiście by kompleksowo zadbać o całą linię należy ją odkamieniać pomiędzy cyklami oraz dezynfekować środkami bakterio- i grzybobójczymi.

 

Pierwsze ścielenie wykonywane   Baloty sieczki stojące na obiekcie jako zapas na cały odchów

jest na grubość 10-15 cm


W tracie odchowu piskląt do wody podawane są różne preparaty zalecane przez lekarza weterynarii. Ze względu na panującą temperaturę w budynku składniki te mogą powodować namnażanie się niekorzystnej mikroflory wewnątrz rur. By do tego nie dopuścić na naszej odchowalni płuczemy linię wody 2 razy dziennie i myjemy każdorazowo miseczki w poidełkach.

 

Wymuszony obieg powietrza

Warto mieć własne

urządzenie do dezynfekcji


Przez pierwszy tydzień, gdy pisklęta znajdują się w kręgach stosujemy pojenie wspomagane za pomocą tzw. „bumerangów” zainstalowanych po dwie sztuki, czyli 16 miseczek na krąg – na około tysiąc sztuk piskląt. Z naszych obserwacji wynika, że jest to doskonałe rozwiązanie, gdyż możemy w dowolny sposób zmieniać ich położenie, przez co miejscowo nie moczymy nadmiernie ściółki a zwierzęta już od pierwszych chwil przyzwyczajają się do picia wody z miseczek. Każda para „bumerangów” podłączona jest do zawieszonej wyżej linii wody, co umożliwia ich szybką obsługę i płukanie. Po 5-7 dniach, gdy kręgi są usuwane, bumerangi są odłączane, a linie pojenia opuszczane w dół. Wartym podkreślenia jest fakt, że ptaki zużywają 1,3 razy więcej wody w stosunku do paszy. Ponieważ ptaki wydalają na ściółkę duże ilości wody, należy zagwarantować im chłonną ściółkę bardzo dobrej jakości. Ma ona także dać poczucie komfortu poruszania się po obiekcie. By sprostać tym założeniom prowadzimy odchów wyłącznie na sieczce.

 

System ogrzewania to najlepsze rozwiązanie

jakie zainstalowaliśmy na odchowalni



Po drugie ściółka bardzo dobrej jakości!

Odchów prowadzimy na sieczce, czyli drobno pociętej słomie, która ma lepszą wchłanialność wilgoci niż powszechnie stosowana słoma. Ścielimy jej znacznie mniej. Dzięki temu, że ma krótsze źdźbła i lepiej się układa nie powoduje mikroskaleczeń łap. Wiadomo, że nawet niewielkie rany mogą doprowadzić do stanów zapalnych a nawet rozwoju gronkowca. Każdy hodowca zdaje sobie sprawę z tego, jak ważne w tuczu indora są zdrowe nogi. Dzięki zastowaniu sieczki na naszej fermie problemy z nogami właściwie nie istnieją.
Sieczkę przygotowujemy sami jeszcze na polu, dzięki temu praktycznie cały kurz i pył zostaje poza budynkiem. Każdy kto próbował robić sieczkę na obiekcie na pewno wie o czym mówimy. W obiekcie, gdzie przebywają małe ptaki powinno być jak najmniej tego typu zanieczyszczeń. Słomę prasujemu w balot o średnicy 150 cm i owijamy siatką, prasą zmiennokomorową z rotorem i 25 nożami, dzięki temu uzyskujemy sieczkę o długości 5-7 cm. Pierwsze ścielenie wykonujemy na grubość 10-15 cm. Potem dościelamy 3 razy dziennie niewielką ilością ściółki. Zapas sieczki na 4 tygodnie odchowu przechowujemy wewnątrz odchowalni. Baloty wstawiamy do obiektu przed dezynfekcją, przez co mamy większą pewność, że ewentualne niekorzystne patogeny w tym momencie mogą zostać zniszczone. Oczywiście sieczka jest na tyle zbita, że z dezynfekcją nie dotrzemy do jej środka, ale daje mam to pewnego rodzaju zabezpieczenie. Jak już wspominano, sieczki ścielemy mniej w stosunku do słomy, przez co jest mniejszy nakład pracy przy jej usuwaniu a cieńsza pierwsza warstwa daje gwarancję, że zostanie przerobiona wraz z kolejnymi dościeleniami. Całość w postaci organicznego obornika wywozimy na pole. Co w przypadku np. odpylonych wiórów drewnianych nie byłoby tak oczywiste, gdyż mogą powodować nadmierne zakwaszenie gleby, a niedosuszone na obiekcie, mogą stać się ogniskiem rozwoju niekorzystnej mikroflory. Poza tym są droższe od słomy czy też sieczki.
Balot sieczki waży ok. 300-350 kg. W cyklu zużywamy ok. 500 sztuk balotów. Oprócz indyczników posiadamy także spory areał ziemi, na którym uprawiamy zboża. Uzyskujemy z tego ok. 3 000 sztuk balotów słomy. Magazynujemy je a część z nich odsprzedajemy. Wielu znanym nam hodowców podpatrzyło nasz system i chętnie korzysta z przygotowanej przez nas sieczki.


Najlepsze ogrzewanie!

Warto wspomnieć o nowoczesnym, energooszczędnym i jednocześnie bardzo bezpiecznym systemie ogrzewania, w który wyposażyliśmy naszą odchowalnię. Jak dotychczas nie ma lepszego rozwiązania. Do budynku tłoczone jest ciepłe powietrze poprzez system dużej średnicy podwieszanych rur. Kierowane jest ono na dół, na ściółkę. Do tego wystarczy piec 150 KW i cały układ sprawdza się doskonale. Mamy sucho w całym budynku, także na ściółce. Nasz system ogrzewania nie zużywa tlenu i jest dużo bezpieczniejszy. Dodatkowo miesza powietrze w budynku i dosusza ściółkę.

Odpowiednia wysokość gwarantuje

prawidłowe pobieranie paszy


W obiekcie w początkowym okresie mamy niższą wilgotność w stosunku do temperatury. Czyli gdy temp. powietrza wewnątrz jest ok. 35°C, to wilgotność wynosi ok. 30%. Zdajemy sobie sprawę, że taki poziom wilgotności jest kontrowersyjny, ale my nie zauważyliśmy żadnych niepokojących zmian u ptaków. Od momentu, gdy zainstalowaliśmy taki system ogrzewania nie obserwowaliśmy wzajemnego gniecenia się indyków a inne spostrzeżenia utwierdzają nas w przekonaniu, że dokonaliśmy właściwego wyboru. 20 lat temu prowadzony był inny odchów indyka, dzisiaj staramy się iść o kilka kroków dalej i zapewnić naszym zwierzętom komfort i jednocześnie uzyskać korzystny dla nas wynik ekonomiczny. Pamiętamy czasy, gdy indyki gromadziły się w jednym miejscu, my wówczas polewaliśmy pod promiennik wodę, by szybko parowała i dostarczała cennej wilgoci. Przy zastosowaniu naszego systemu ogrzewania nie ma takiej potrzeby, a ptaki czują się komfortowo.

Odchów prowadzimy do 4 tygodnia w jednym obiekcie. Ptaki w tym czasie karmione są paszą podawaną na pikoszetach, do których stosujemy podstawki w zależności od ich wieku i wzrostu. Następnie indory przenosimy na dwa kolejne obiekty, gdzie prowadzony jest tucz do 22 tygodnia, do momentu zdania ptaków do ubojni. Indyczka zostaje w obiekcie odchowalni. Kiedyś, cały cykl we wszystkich obiektach prowadziliśmy do końca. Gdy zeszła nam indyczka a został jeszcze indor, wstawialiśmy do odchowalni pisklęta i prowadziliśmy tucz na tzw. zakładkę. Wychodził nam wtedy 2,5 rzutu/rok. Obecnie przy 2 cyklach finansowo wychodzimy podobnie a mniej jest pracy. Od kilkunastu lat współpracujemy z lokalną mieszalnią pasz, z której jesteśmy bardzo zadowoleni. Pisklęta natomiast już od wielu lat importujemy ze Słowacji.