Jakub Borkowski
Kujawsko-Pomorski Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Minikowie
Polski Związek Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej „POLSUS”
Bieżąca analiza sytuacji na rynku trzody chlewnej to wyzwanie z gatunku tych ekstremalnych. Trzeba bardzo mocno się trzymać, aby podczas tej szalonej jazdy w dół nie stracić równowagi. Maleje liczba loch produkcyjnych, a tych czystorasowych – objętych oceną użytkowości – jest nadal jak na lekarstwo. Szczególnie drastycznie wzrasta liczba klasycznych gospodarstw rodzinnych, które po prostu rezygnują z utrzymywania trzody chlewnej. W to miejsce, gdyż i natura i biznes nie znoszą próżni, rynek przejmują fermy należące do koncernów mięsnych lub z nimi blisko współpracujące. Oznacza to, iż o ile sektor hodowli trzody chlewnej ma się, delikatnie mówiąc źle, o tyle sektor produkcji wieprzowiny całkiem dobrze.
Ryc. 1. Liczba świń w Polsce dla wybranych okresów
Dane z Systemu Identyfikacji i Rejestracji Zwierząt Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (www.gov.pl/web/arimr/systemidentyfikacji-i-rejestracji-zwierzat; dostęp 2025-03-18, 14:01)
Wbrew temu, co próbują udowodnić niektórzy przeciwnicy produkcji zwierzęcej, odsetek konsumentów o gustach wegańskich lawinowo nie rośnie i w dalszym ciągu spożycie wieprzowiny w naszym kraju jest wysokie. A zatem, skoro popyt nie maleje – jest i podaż. Zapewnia ją rozwój dużych stad produkujących materiał rzeźny. W czym więc problem? Produkcja w tych stadach, w przytłaczającej większości, oparta jest na zagranicznej pracy hodowlanej. Pomimo faktu, iż w takim układzie rachunek ekonomiczny konkretnego rolnika jest często na akceptowalnym poziomie, pojawia się duży znak zapytania w kontekście bezpieczeństwa żywnościowego Polaków. Zastanówmy się chwilę, kto księguje faktyczny zysk będący gratyfikacją za rozwój nauki, a kto jest tylko podwykonawcą usługi, jaką jest w końcowym efekcie zapewnienie społeczeństwu wysokowartościowego białka? Czy świnia świni jest równa? Oczywiście, że nie. To lochy są generatorem postępu, a nie warchlaki do tuczu. Każdego postępu. Od genetycznego, poprzez naukowy, aż po ten najbardziej oczekiwany – finansowy – będący przecież celem naszych wspólnych starań.
Ryc. 2. Liczba siedzib stad posiadających świnie w Polsce dla wybranych okresów
Dane z Systemu Identyfikacji i Rejestracji Zwierząt Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (www.gov.pl/web/arimr/systemidentyfikacji- i-rejestracji-zwierzat; dostęp 2025-03-18, 14:01)
Statystyka jest nieubłagana. Rok 2024 rozpoczęliśmy z populacją świń na poziomie 9579 tys. sztuk, a na koniec lutego br. dane ARiMR podają, iż mieliśmy ich 8873 tys. (Ryc. 1.). Spadek jest zauważalny i kształtuje się na poziomie nieco powyżej 7 punktów procentowych.
Ryc. 3. Pogłowie świń w czerwcu i grudniu 2024 r.
Główny Urząd Statystyczny
Musi niepokoić fakt, iż bardzo szybko maleje również liczba stad (Ryc. 2.), w których rolnicy utrzymują świnie. Ubiegły rok i pierwsze dwa miesiące bieżącego, jasno wskazują, iż w analizowanym okresie likwidowano prawie 11 stad dziennie! Świnie zniknęły z 4656 gospodarstw, co daje nam spadek o niemal 9 punktów procentowych w okresie od dnia 31.12.2024 roku do dnia 28.02.2025 roku.
Ryc. 4. Pogłowie świń, w tym loch, według województw, stan w dniu 1 grudnia 2024 r.
Główny Urząd Statystyczny
Bardzo ciekawa i wiele mówiąca jest analiza danych zebranych przez Główny Urząd Statystyczny dla czerwca i grudnia 2024 roku (Ryc. 3). Zestawienie podzielone jest na siedem kategorii: świnie ogółem, prosięta o wadze do 20 kg, warchlaki o wadze od 20 kg do 50 kg, trzoda chlewna na ubój o wadze 50 kg i więcej (tuczniki), trzoda chlewna na chów o wadze 50 kg i więcej, w tym lochy razem i w tym lochy prośne. Ogólna liczba świń, wg GUS, utrzymuje się na względnie stałym poziomie, a najliczniejszą kategorią są, co nie jest zaskoczeniem, warchlaki i tuczniki. Łatwo dostrzec, gdzie w naszej branży mamy problem. Zaledwie sześć miesięcy wystarczyło, aby pogłowie loch spadło z ponad 680 tys. do niecałych 600 tys. Niepewność bytu i potężne problemy z niedoborem fachowej siły roboczej sprawia, że cykl zamknięty staje się luksusem dla nielicznych.
Ryc. 4a. Pogłowie świń, według województw, stan w dniu 1 grudnia 2024 r.
Główny Urząd Statystyczny
Sytuacja epizootyczna w naszym kraju, niestety, ale coraz mniej sprzyja hodowli świń. Poza rozlewającym się wirusem afrykańskiego pomoru świń (ASF), coraz realniejszym zagrożeniem jest kolejny problem. Pryszczyca (FMD), która niemal puka do naszych granic, to wybitnie zaraźliwa choroba zakaźna zwierząt parzystokopytnych, zarówno domowych, jak i dzikich. Czynnikiem etiologicznym jest wirus pryszczycy (FMDv), charakteryzujący się dużą różnorodnością genetyczną, co w znacznym stopniu utrudnia diagnostykę oraz skuteczną profilaktykę. Na zakażenie szczególnie wrażliwe jest bydło, świnie, owce, kozy, dziki oraz przeżuwacze wolno żyjące (jeleń, sarna). Biorąc pod uwagę tego typu problemy, warto być zorientowanym w rejonizacji stad trzody chlewnej w naszym kraju. Analizując liczbę świń ogółem, prym wiedzie województwo wielkopolskie z prawie 2,5 milionowym pogłowiem, a następnie województwa: mazowieckie (1379 tys.) i łódzkie (1092 tys.). Podobnie sytuacja kształtuje się w kontekście populacji loch. Wielkopolscy rolnicy utrzymują ich niemal 188 tys. z niecałych 600 tys. utrzymywanych w kraju.
Ryc. 4b. Pogłowie loch, według województw, stan w dniu 1 grudnia 2024 r.
Główny Urząd Statystyczny
W Polsce, świnie hoduje się od wielu, wielu lat. Oczywiście najbardziej będzie interesował nas okres, który rozpoczął się po drugiej wojnie światowej i trwa nieprzerwanie do dnia dzisiejszego. Na wstępie szybkie powtórzenie. Definicja pojęcia „hodowla zwierząt” opisuje je jako zespół zabiegów zmierzających do poprawienia założeń dziedzicznych (genotypu) zwierząt gospodarskich, w zakres których wchodzi ocena wartości użytkowej i ocena genetyczna zwierząt gospodarskich, selekcja i dobór osobników do kojarzenia, prowadzone w warunkach prawidłowego chowu. Oznacza to, że nie każdy posiadacz świń jest hodowcą. Bądźmy precyzyjni. Hodowla zarodowa to zajęcie, którego podejmują się obecnie nieliczni rolnicy. Wymaga dużego zaangażowania, przy jednoczesnym zaryzykowaniu posiadanych zasobów. Dla przykładu podam tylko jedną, bardzo mierzalna wartość. Minimalne normy utrzymywania świń jasno wskazują, iż dla knurków i loszek hodowlanych, o masie ciała od 30 do 110 kg musimy wygospodarować co najmniej 1,4 m2 powierzchni na sztukę. Dla porównania, tucznik o masie ciała od 30 do powyżej 110 kg, zgodnie z prawem, potrzebuje w pewnych okresach swojego życia od 0,4 do co najmniej 1 m2. To nie jedyne wyzwanie, z którym muszą mierzyć się hodowcy świń, poddający je ocenie użytkowości. Skupmy się jednak na statystyce.
Ryc. 5. Liczba loch czystorasowych, wybranych ras, objętych oceną użytkowości rozpłodowej
Wyniki oceny trzody chlewnej w 2023 i 2024 roku; Polski Związek Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej „POLSUS”
Do najbardziej znanych i cenionych ras świń, od lat objętych oceną użytkowości prowadzoną przez specjalistów Polskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej „POLSUS”, należą wielka biała polska (wbp), polska biała zwisłoucha (pbz), duroc, pietrain, hampshire i nasza krajowa rasa zachowawcza – świnia puławska. Ogólna liczba loch, będących pod oceną użytkowości wzrosła (!) w roku 2024, w stosunku do roku 2023, o 3,5% i wyniosła 5 763 szt. To optymistyczna wiadomość, gdyż, choć jedna jaskółka wiosny nie czyni, to jednak bardzo cieszy. Czy ten trend utrzyma się w kolejnych latach jeszcze nie wiemy, ale wydaje się, że świadomość konieczności posiadania własnego zasobu, w postaci silnego stada podstawowego loch, zaczyna przebijać się do szerszego grona osób w branży. Bardzo obiecującym jest przyrost populacji, już nie tylko w rasie puławskiej, ale również w rasach: polska biała zwisłoucha, wielka biała polska i pietrain. Nie wystarczy pozostawać w nadziei, że trend ten się utrzyma. Potrzeba bardzo efektywnych działań związanych z upowszechnianiem wiedzy o potencjale naszych ras krajowych i koniecznością ochrony oraz rozwoju polskiej myśli hodowlanej. To, o co w związku z tym warto powalczyć, jest przekonanie klientów do produktu z tzw. górnej półki, pochodzącego od zwierząt objętych różnego rodzaju systemami jakości lub określonych ras krajowych.
Źródła dostępne u autora.