Gietrzwałd, 14.12.2021 r.
List otwarty
do Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi Henryka Kowalczyka
Prezesa Zarządu Krajowej Rady Drobiarstwa – Izby Gospodarczej Piotra Kulikowskiego
Prezesa Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz Piotra Lisieckiego
Prezesa Izby Zbożowo-Paszowej Moniki Piątkowskiej
Aktualne dane dotyczące produkcji mięsa drobiowego w Polsce wskazują na znaczne spadki. Dotyczy to wszystkich gatunków drobiu. Sytuacja ta związana jest zarówno z pandemią koronawirusa, jak i występowaniem ognisk ptasiej grypy na terenie naszego kraju. Szczegółowa analiza pokazuje jednak, że w najgorszej pozycji znajduje się branża indycza, która w pierwszych ośmiu miesiącach 2021 roku obniżyła produkcję o prawie 16%. Począwszy od marca 2020 roku ceny skupu drobiu zaczęły spadać. Niskie ceny skupu żywca ogółem utrzymywały się do stycznia 2021 r. Brak surowca na rynku spowodował wzrosty cen, które obserwujemy dzisiaj. Niestety, w przypadku indyków tak nie jest. W okresie lata 2021 ceny skupu indyków zaczęły spadać, osadzając się na poziomie poniżej kosztów produkcyjnych. Wielu producentów nie wytrzymuje takiej presji cenowej, rezygnuje ze wstawień, ale wielu nie może sobie pozwolić na zaprzestanie produkcji, gdyż mają zobowiązania kredytowe.
Czy Pan Minister zna sytuację polskiego drobiarstwa? Jeśli nie, po krótce kilka faktów. Jesteśmy największym producentem i eksporterem drobiu w Europie. Jesteśmy w stanie wyprodukować mięso drobiowe najtaniej w Europie. Eksport mięsa drobiowego za 2020 rok wyniósł 1484 tys. ton o łącznej wartości 2500 mln euro. Faktem jest także, że branża drobiarska rozwija się w bardzo szybkim tempie. W ciągu 10 lat podwoiliśmy produkcję mięsa indyczego, a około 13% eksportu mięsa drobiowego stanowi mięso indycze. Zyskaliśmy tysiące nowych miejsc pracy i godne życie dla wielu producentów rolnych i ich rodzin. Godziliśmy się na odprowadzanie dodatkowego podatku na tzw. Fundusz promocji mięsa drobiowego, który zdaniem wielu hodowców jest marnotrawiony przez osoby zasiadające w Zarządach poszczególnych funduszy.
Proszę zwrócić uwagę na tragiczną sytuację polskich producentów mięsa indyczego. Ceny skupu kurcząt brojlerów są dzisiaj wyższe o 32% niż 2 lata temu, kaczek typu brojler o 25% wyższe. Tymczasem indor jest tańszy o 14%, a indyczka o 9%. Przy takich cenach skupu oraz wysokich kosztach produkcyjnych nie jesteśmy w stanie produkować. Proszę także zwrócić uwagę na to, że wszystkie elementy mięsa drobiowego są droższe od 9 do 40% niż w okresie, kiedy polskie drobiarstwo miało równe szanse i godne środowisko do kontynuowania swojej działalności. Ceny materiałów paszowych poszybowały w górę 50-70%! A rosnące ceny paliw kształtują wysokie ceny materiałów do produkcji rolnej. To swoiste zabójstwo dla branży.
Proszę także pamiętać, że obok producentów indyków jest także cała masa ludzi zatrudnionych w przemyśle indyczym – to setki polskich firm i tysiące polskich pracowników, które przestaną istnieć, gdy producenci indyków nie dokonają wstawień na swoje fermy.
Czy Pan minister zdaje sobie sprawę, że wkrótce wielu producentów polskiej żywności zbankrutuje?
Taki upadek czeka również polskie firmy powiązane pośrednio z rolnictwem i produkcją.
Na początku grudnia ceny skupu indora wynosiły 5,14 zł, a indyczki 5,16 zł/kg żywej wagi, a filet z piersi indyka kosztował 16 zł. Należy zdecydowanie podkreślić, że cena fileta indyczego determinuje cenę skupu tego gatunku drobiu. Indyk jest jedynym gatunkiem, w którym cena sprzedaży fileta wpływa tak znacząco na opłacalność produkcji.
Pamiętajmy, że rynek mięsa indyczego to nie tylko duże zakłady przetwórcze, często z obcym kapitałem, ale także kilkanaście polskich, rodzinnych ubojni indyków. Do tego na branżę składają się także wylęgarnie i dystrybutorzy piskląt, tysiące firm obsługujących fermy indycze. Ta cała branża upadnie bez podjęcia jakichkolwiek kroków przez Pana Ministra.
Proszę zwrócić uwagę także na fakt, że w dużych sieciach handlowych filet z indyka kosztuje 22-28 zł/kg, natomiast z ubojni cena ta wynosi ok. 15 zł. Ktoś jednak na tym zarabia! A nie jest to ani hodowca, ani ubojnia! Dla porównania, dwa lata temu cena fileta indyczego w sklepach była taka sama, ale cena jego zakupu w ubojni wyniosła 18-20 zł, co umożliwiło pokrycie kosztów zakupu surowca od producenta na poziomie 6,00-6,50 zł.
Kto więc i po co kreuje na naszym rynku tak niskie ceny fileta z piersi indyczej? Otóż są to duże zakłady drobiarskie, które są w stanie zarobić na przetwórstwie. Ale jest to działanie tylko na krótką metę i prowadzi do przejęcia całego rynku przez dużych integratorów. A co z producentami indyków, co z ubojniami, którzy rozwijali rynek przez te wszystkie lata? Może czas na interwencję ze strony naszego Rządu? Czas na zmianę ustawy o funduszach promocji produktów rolno-spożywczych, w taki sposób, aby pomagała rzeczywiście producentom a nie kreowała dodatkowe koszty i marnotrawiła pieniądze polskich producentów drobiu.
Czy Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi jest w stanie pochylić się nad problemami branży indyczej? Czy Krajowa Rada Drobiarstwa – Izba Gospodarcza, której członkami jest wiele firm z naszej branży nie może wpłynąć na poziom cen fileta z piersi indyczej wychodzącego z zakładu?
W sytuacji, kiedy cena piersi z kurczaka jest bardzo wysoka, wielu klientów będzie wybierało mięso z indyka, nawet po 25-28 zł z uwagi na jego jakość i wielorakość potraw, które można z niego przygotować.
Czy Pan Minister wie, ile ludzkich dramatów właśnie się rozgrywa? Producenci generują coraz większe zobowiązania wobec wytwórni pasz i dostawców piskląt. Jak to możliwe, że nikt nie jest w stanie zapanować nad tym chaosem?
W naszym kochanym kraju łatwiej nic nie robić, bo Państwo o takich ciągle myśli dając pomoc za to, że są obywatelami, a tym, którzy chcą uczciwie pracować najlepiej zabrać i rzucać kłody pod nogi.
Ten apel trafia do Pana, Panie Ministrze z prośbą o szybkie działanie i reakcję, aby uchronić przed utratą miejsc pracy rolników oraz ludzi, którzy pośrednio są z tą działalnością związani.
Z poważaniem
Rodzinne polskie fermy indyków w Polsce i przedstawiciele polskich ubojni
** Kontakt do wiadomości redakcji Indyka Polskiego